Elektrozgrzyt

Starosta wydał taką decyzję mimo sprzeciwu Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody oraz Popradzkiego Parku Krajobrazowego. Dlaczego? Bo inwestycja w miejscu, gdzie koryto rzeki jest najwęższe, przekłada się na intratną produkcję energii. W skrócie: niewielki nakład może przełożyć się na spory zysk.

Pozwolenie wydane przez starostę wywołało lawinę protestów wśród wędkarzy, którzy powołali Klub Przyjaciół Dunajca przy Polskim Związku Wędkarskim. Niezadowoleni jakiś czas temu wystosowali protest do starosty nowotarskiego, w którym czytamy: „Budowa przedmiotowej elektrowni grozi zniszczeniem narybku, nabytego za zebrane przez klub pieniądze (tylko w 2008 roku około 20.000 zł). Starosta nowotarski wydał pozwolenie wodno-prawne na budowę elektrowni wodnej w oparciu o negatywne dla inwestycji opinie Popradzkiego Parku Krajobrazowego i Gorczańskiego Parku Krajobrazowego… Pozwolenie wydano w oparciu o decyzję o warunkach lokalizacji, wydanej dla tej inwestycji przez wójta gminy Ochotnica”. We wspominanym dokumencie jasno sprecyzowano, że inwestor dopiero po otrzymaniu zgody na budowę od obu parków krajobrazowych może starać się o wydanie decyzji na budowę elektrowni.

W piśmie do starosty wędkarze podważają także przygotowany przez inwestora raport oddziaływania na środowisko. Według protestujących, budowa elektrowni w Tylmanowej będzie mieć nieodwracalny wpływ na środowisko. Zdaniem wędkarzy zapora spowoduje podniesienie temperatury wody, co przełoży się na uśmiercenie lipienia, pstrąga i głowacicy. Dodatkowo przyczyni się także do zwiększenia zagrożenia powodziowego, a zmniejszenia ruchu turystycznego. „Korzyści, płynące z pozyskiwania energii elektrycznej, pochodzącej z małych elektrowni wodnych, będą niewspółmierne do strat, jakie poniesie przyroda i korzystający z niej ludzie. Rzeka Dunajec to bezcenny skarb, a sięganie po to narodowe dziedzictwo celem osiągnięcia finansowych korzyści, jest zwykłym barbarzyństwem” – tłumaczą staroście w swoim proteście wędkarze.

„Dunajec w Kłodnem jest dla wędkarzy wciąż żywą legendą” – tłumaczy na stronie internetowej Jacek Płachecki, prezes Klubu Przyjaciół Dunajca. „Właśnie na tym odcinku rzeki poławiało się największe pstrągi i głowacice oraz zaznawało najbardziej niezapomnianych, ekstremalnych przeżyć, związanych z szybkim i niebezpiecznym nurtem Dunajca. Może zwykłym śmiertelnikom to miejsce wydaje się mało znaczące, ale wędkarzom i poszukiwaczom przygód ta kraina przypomina raj. Teraz, decyzją bezdusznych urzędników, może to być raj utracony.” Jakiś czas temu Zarząd Okręgu PZW w Nowym Sączu zwrócił się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o unieważnienie przychylnej dla inwestora decyzji wójta, w uzasadnieniu podważając zgodność inwestycji z obowiązującym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Kolegium odmówiło jednak wszczęcia postępowania.

Aneta Dusik