Krościenko: Źle się koledzy bawicie

Po 30 latach służby mundurowej Kazimierz Cepuch - jak sam mówi - w odruchu beznadziejności i bezsilności zrezygnował z członkostwa w Zarządzie Oddziału Gminnego OSP w Krościenku. - Sądziłem, że taka decyzja skłoni władze zarządu do zastanowienia się, że  może jednak mam rację - tłumaczy były wiceprezes podkreślając, że choć zarząd OSP w Krościenku zapewniał, że zawiesił podejrzanych o wielokrotne podpalenia młodych ochotników, ci jak gdyby nigdy nic uczestniczą w działaniach ratowniczych krościeńskiej jednostki. Są obecni także na związanych ze strażą uroczystościach, a na dodatek jeden z nich nadal kształci się w szkole pożarniczej.

Zdaniem Cepucha konsekwencje wobec grupy chłopców, którym policja w ubiegłym roku postawiła kilkanaście zarzutów popełnienia czynów karalnych, powinny być wyciągnięte przez ich przełożonych natychmiast. Stało się jednak inaczej. - Ta sprawa wymagała od dawna mocnego uderzenia w stół przez Janusza Piwoniego, prezesa Zarządu Oddziału Gminnego ZOSP w Krościenku i jednocześnie wicewójta niestety, nie stać go było na ten gest i powiedzenie słów \"źle się bawicie, panowie\". Najwyraźniej nie chciał się on nikomu narażać, bo to prostsze - nie kryje irytacji Kazimierz Cepuch. Strażak podkreśla, że już jakiś czas temu przesłał do swojego przełożonego list, który otrzymał od Wojciecha Dziubana, sędziego sądu apelacyjnego w Krakowie. Sędzia napisał w nim, że zdumienie budzi postępowanie władz OSP w Krościenku, które nie podejmując czynności dyscyplinarnych wobec członka OSP, powołały się na zasadę domniemania niewinności. Prezes Piwoni na list nie zareagował.

Zdaniem Cepucha czara goryczy zaczęła przepełniać się znacznie wcześniej, gdy podczas Walnego Zebrania OSP w Krościenku, w którego zarządzie zasiada ojciec jednego z oskarżonych strażaków, nikt nie dyskutował na temat konsekwencji wobec podpalaczy. Co więcej, brak zdecydowanej dezaprobaty i totalnej krytyki można uznać za wyraz aprobaty dla ich nagannych zachowań. Wszystko to spowodowało, że zasłużony strażak złożył rezygnację. - Odpowiedź na rezygnację od druha prezesa Piwoniego otrzymałem natychmiast. Dziwi mnie, że po 30 latach pracy na rzecz zarządu i jednostki OSP w gminie nikomu nie przyszło do głowy, żeby napisać mi w tym liście proste słowo \"dziękuję\" - nie kryje żalu Cepuch.

Prezes Piwoni tłumaczy, że będzie jeszcze okazja, by podziękować Kazimierzowi Cepuchowi. - Doceniam jego pracę - zapewnia, jednocześnie przekonując, że nie ma zamiaru oceniać powodów jego rezygnacji. - Trudno być sędzią w tej całej sprawie i wydawać przedwcześnie wyroki. Ci młodzi chłopcy zostali zawieszeni w czynnościach Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej. Jeden z nich podobno został nawet uniewinniony - mówi Piwoni i dodaje, że do czasu prawomocnego wyroku nie można podejrzanych skreślać z krościeńskiej OSP, bo przecież może się okazać że są niewinni. Poza tym przypomina, że nie ma wpływu na decyzje podejmowane przez Zarząd OSP w Krościenku.

Jednoznacznie do całej sprawy podchodzi poseł Edward Siarka, prezes Zarządu Oddziału Wojewódzkiego ZOSP RP w Małopolsce. Choć - jak podkreśla - wyciągnięcie konsekwencji wobec podejrzanych ochotników nie leży w gestii władz wojewódzkich (sprawa nie trafiła do sądu honorowego), a gminnych, to jednak sytuacja, która porusza społeczność lokalną, powinna zostać rozwiązana. - Dla czystości sprawy ci młodzi ludzie powinni być usunięci z szeregów OSP - uważa prezes Siarka. - Mamy w naszym województwie 70 tys. strażaków ochotników. Niestety, także w Suchej i w Szczawnicy zdarzyły się podobne przypadki, jak ten w Krościenku. Ale tamci podejrzani zostali usunięci. W Krościenku stało się inaczej, a to świadczy tylko o tym, że koledzy nie chcą się pogodzić z faktem, który jest oczywisty. Decyzja co do konsekwencji leży w gestii prezesa. Myślę jednak, że ta sprawa będzie powracać w związku z toczącym się postępowaniem w prokuraturze oraz w sądzie i być może wówczas niektórzy zwyczajnie dorosną do jej podjęcia  - dodaje poseł.


Prokuratura w Nowym Targu zawiesiła postępowanie w sprawie podejrzanych o podpalenia do 2013 roku, ze względu na konieczność przeprowadzenia ekspertyzy. - Do tej pory nie ma orzeczenia w tej sprawie, czyli nie można na razie mówić o uniewinnieniu kogokolwiek - zastrzega Zbigniew Gabryś, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Targu.

ad