Lawina wisi nad Szymoszkową

Prawdziwą burzę podczas minionej sesji Rady Miasta Zakopanego wywołało wystąpienie Zofii Dróżdż z domu Gąsienica Bednarz. Góralka, pomimo zasądzonych wyroków Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Nowym Sączu, wciąż nie może się doprosić od władz miasta wydania warunków zabudowy. Chce postawić 150-metrowy, jednorodzinny dom. Problem w tym, że na Szymoszkowej.

Burmistrz Janusz Majcher tłumaczył Zofii Dróżdż, że jeśli pozwoliłby jej na postawienie domu dla dzieci i wnuków, uruchomiłby proceder i zielona do tej pory Polana Szymoszkowa zaroiłaby się od domów. Przypomniał o planach developerskiego osiedla, które nie ruszyło, ponieważ wokół nie ma domostw. Nie zgodził się z tą argumentacją Jan Karpiel Bułecka, przewodniczący komisji architektury, podkreślając, że przy parkingu powstało wiele nielegalnych inwestycji i są one wciąż rozbudowywane. – I to w brzydki sposób. Stacja narciarska też powstała na skróty. Ludzie o tym wiedzą. Jest tak, że wszyscy się na naszej ojcowiźnie pasą, a my sami nie możemy robić nic – podsumował Jan Karpiel Bułecka.

Zofia Dróżdż starała się o budowę domu przy starej rodowej chałupie. Spełniła wszystkie niezbędne warunki, by dostać warunki zabudowy i pozwolenie, jednak wydział architektury konsekwentnie odmawiał wydania tzw. wuzetki. W styczniu dostała odmowę ustalenia warunków na piśmie. – Mam stary dom, chciałam zostawić coś dzieciom. Nowy dom jednorodzinny. Ja po odszkodowania do sądu pójdę, uruchomię wszystkie ścieżki – zapowiedziała dziś na sesji Rady Miasta góralka. SKO w Nowym Sączu w marcu uznało decyzje zakopiańskich urzędników w tej sprawie za nieważne. Lokalna społeczność uważa, że władze miasta – wbrew temu, co mówią – ułatwiają życie developerom, a utrudniają inwestycje zakopiańczykom.

Radny Maciej Wojak zarzucił manipulację szefowi wydziału urbanistyki i architektury Przemysławowi Stefanikowi. – W tej sprawie miało dojść do wizji lokalnej. Lecz naczelnik tuż przed wyjazdem komisji poinformował, że jego decyzja została przez SKO odrzucona z przyczyn formalnych. A teraz, zapoznając się z dokumentem widzimy, że to nieprawda. Że przyczyny były czysto merytoryczne – podkreślił.

Zaskoczenia nie krył burmistrz Janusz Majcher. – Przecież naczelnik poinformował mnie, że nie odbyło się wyjazdowe posiedzenie, ponieważ to komisja nie chciała jechać – stwierdził, kręcąc głową z niedowierzaniem. Obiecał sprawdzić całą sprawę dokładnie i zorganizować wizję w terenie.

Radny Józef Kowalik wyraził oburzenie w imieniu mieszkańców Bachledzkiego Wierchu oraz osiedli Mrowce i Klusie. Przypomniał, że przy okazji prezentacji planów zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów okazało się, że wydano szereg zgód na budowę w terenach dawniej niebudowlanych. – A w nowym planie działki niebudowlane są otoczone budynkami. Developerzy dostają na Antałówce nowe tereny pod budowę osiedli, a ludzie nie mogą się budować. Trzeba uaktualnić stare studium, a nie robić nowy plan zagospodarowania, bazując na starym studium, sprzed 10 lat – wyraził opinię niezadowolonych mieszkańców.

Burmistrz Janusz Majcher podkreślił, że chętnie spotka się z ludźmi, by wyjaśnić wszelkie zasady postępowania przy tworzeniu planów zagospodarowania przestrzennego. – Podjęliśmy procedurę uchwalania planów zagospodarowania w poszczególnych rejonach miasta, bo uchwalanie nowego studium trwałoby wiele lat. Bo studium musi objąć obszar całego Zakopanego. A plany możemy robić enklawami – wyjaśniał burmistrz. Dodał, że w najbliższym czasie zostanie zorganizowana publiczna debata po to, by wyjaśnić wszelkie procedury i zasady tworzenia obszarów budowlanych i niebudowlanych.

Rafał Gratkowski