Zimny prysznic w Diamentowych Górach: Mistrzowskie zero

Mamy mistrzostwo! Jesteśmy pierwszym krajem w historii FiS, który po 4-krotnych staraniach o tę samą imprezę sportową dostał zero głosów. Po 8 latach starań o Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym wróciliśmy do punktu wyjścia. Podobny brak zainteresowania nami wykazało 16 członków Rady FiS w Portugalii, gdy po raz pierwszy wystartowaliśmy o te mistrzostwa. Później było nieco lepiej, na otarcie łez podczas kongresu w RPA dostaliśmy 3 głosy i 2 lata temu w Turcji głosowało na nas 2 członków Rady.

Tym razem wyjazd do Korei różnił się od pozostałych tym, że nieliczna zakopiańska delegacja jechała tu bez przekonania o zwycięstwie. Burmistrz Janusz Majcher nie krył, że szanse są znikome. Chyba nikt jednak nie przypuszczał, że będzie aż tak źle.

Nadzieja w Małyszu

W luksusowym hotelu \"High1\" w Diamentowych Górach światełkiem w tunelu miała być nowa kandydatura na członka Rady FiS. Andrzeja Bachledę Curusia \"Ałusia´(kandydował podczas kongresu w Turcji), nie wiadomo z jakich powodów, zastąpił Adam Małysz. Zastąpił, to chyba za dużo powiedziane, bo można sobie wyobrazić miny delegatów z ponad 60 krajów, którzy słyszą podczas kongresu w Korei z ust sekretarza generalnego PZN Grzegorza Mikuły, że kandydata nie zobaczą, bo właśnie pojechał na rajd samochodowy. O tym, że Małysz to znakomita kandydatura, przekonywali zarówno delegaci miasta na kongres, jak i działacze Polskiego Związku Narciarskiego. Nie wszyscy jednak podzielali tę opinię. Zdaniem obecnego w Korei Jacka Jaśkowiaka, prawnika, głównego organizatora Pucharu Świata w Biegach Narciarskich  w Szklarskiej Porębie, równocześnie członka jednej z komisji FiS, kandydatura kompletnie nietrafiona. - Tam zasiadają ludzie zajmujący się ekonomią, prawem, biznesem, jest np. Matt Sundberg jeden z szefów Skańskiej, bankowcy, przedsiębiorcy, sędzia sądu federalnego często z doświadczeniem w kierowaniu narodowymi związkami narciarskimi. Małysz to najlepszy polski sportowiec, ale ta rada to nie towarzystwo dla niego. Tam siedzą ludzie z ogromnym doświadczeniem w organizacji najważniejszych imprez narciarskich świata. Jego zdaniem już lepszą kandydaturą był Bachleda. Dziś biznesmen, znający języki, znany wśród tych panów nie tylko jako były narciarz. Nikt z polskiej ekipy nie był skłonny do zwierzeń, co ostatecznie skłoniło Zakopane do zmiany kandydata. Tylko Andrzej Kozak, szef TZN, narzekał na \"Ałusia\", że za spokojny do tej roboty. Małysz swym nazwiskiem miał zdeklasować wszystkich, takie było założenie.

Państwu już dziękujemy

Chyba dobrze, że nasz skoczek tego nie widział. Dostał najmniej głosów ze wszystkich. Pokonała go nawet kandydatka Węgier, prawniczka z wykształcenia, a jak powszechnie wiadomo, ten kraj nie należy do potęg w dziedzinie sportów narciarskich. - Wystawienie Małysza, nawet nie wiem, czy tego chciał, to kompromitacja dla nas wszystkich. Ktoś, kto to wymyślił, nie rozumie funkcjonowania FiS - ciągnie ostro Jaśkowiak, który chętnie dzieli się także swoją opinią na temat naszej przegranej w walce o mistrzostwa. - Rada FiS, nie oddając nam żadnego głosu, wprost pokazała Zakopanemu, że nie odrobiliście pracy domowej. Spadajcie. Wróćcie, jak pokażecie, co zrobiliście - przekonuje bez ogródek.

Tu mamy problem

Pod Giewontem wygrywa koncepcja: zrobimy, jak przyznają nam te zawody. Potwierdzenie podobno łatwo znaleźć w prezentacji, jaką przedstawiła na kongresie Zofia Kiełpińska, naczelnik Wydziału Sportu Urzędu Miasta w Zakopanem. Jacek Jaśkowiak przekonuje, że spośród wszystkich prezentacji tylko polska pozbawiona była konkretów dotyczących zrealizowanych bądź trwających inwestycji. - Śledziłem wszystkie prezentacje bardzo uważnie. To było fajne, wesołe zaproszenie na wyjazd turystyczny do Zakopanego - a nie ważna informacja pod tytułem: popatrzcie, co już zrobiliśmy, możecie nam zaufać. Dowód? Pierwszy raz startująca Planica pokazała nowo wybudowane obiekty, realizację wykonywanych inwestycji. Efekt? Pięć głosów. - To żaden dowód. Po prostu wiceprzewodniczącym FiS jest Słoweniec - denerwuje się burmistrz Janusz Majcher. Jaśkowiak ripostuje: - Wynik świadczy o tym, że nie mają do Zakopanego zaufania.  

Mieliśmy tupet

Skoro już o zaufaniu, to pasztetu, jaki urządziliśmy w zimie tego roku, FiS długo nam nie zapomni. Przypomnijmy, w ostatniej chwili, na 2 tygodnie przed zawodami Zakopane wycofało się z organizacji Pucharu Świata w Kombinacji Norweskiej. Był śnieg i nie mieliśmy żadnej racjonalnej wymówki. - Dla FiS-u to był wtedy wielki problem. Trzeba mieć tupet, żeby teraz występować o Mistrzostwa Świata, i to w tej samej dyscyplinie. - usłyszałem od szwajcarskiego dziennikarza sportowego w biurze prasowym kongresu. - Znaleźliście tego, co wam wysłał do FiS waszą kandydaturę? - ironizował. - To była moja decyzja - wyjaśnia Andrzej Kozak, szef  Tatrzańskiego Związku Narciarskiego. - Trasa biegowa nie była gotowa, nie było gdzie przeprowadzić tych zawodów. Zdaniem Kozaka rezygnacja miast z organizacji zawodów z różnych przyczyn to chleb powszedni w FiS i w żadnym przypadku nie jest to dziś powód, dla którego przegraliśmy w Korei.

Walczymy dalej

Burmistrz Janusz Majcher uważa, że nie ma powodów do rozpaczy, a sam fakt pojawienia się pomiędzy takimi potęgami narciarskimi, jak Oberstdorf, Lahti czy nawet Planica, jest już wielką promocją Zakopanego. Przekonuje, że wśród członków Rady są jego przyjaciele, ale tym razem akurat musieli przehandlować swoje głosy, bo o zawody starają się ich macierzyste miasta. Ani przez moment nie wątpi, że trzeba iść za ciosem i kandydować znowu. Zdania nie zmienia nawet po tym, jak w jego obecności dwóch członków Rady FiS - wiceprezes FiS Słoweniec Janez Kocijanic i Włoch Giovanni Marzenti tłumaczy w Korei przed kamerami \"Wiadomości Tygodnika Podhalańskiego\", że bez gotowych inwestycji i budowy infrastruktury nikt Zakopanemu Mistrzostw Świata nie przyzna i nie pomoże żaden nowy kandydat do Rady - nawet Adam Małysz.

Damy radę

Po głosowaniu w Korei pytana przeze mnie Zofia Kiełpińska, od początku główna siła naszej kandydatury, prosi jednak o czas na zastanowienie. Ma żal do członków Rady, że znowu obiecywali, a słowa nie dotrzymali. Zadowolona jest z zerowego wyniku, bo nikt przynajmniej nie będzie jej wciskał, że to właśnie on oddał głos na Zakopane. Tak było podczas kongresów w RPA i w Turcji. Mistrzostwa to jej, byłej biegaczki, pomysł na reanimację miłości miasta do biegów narciarskich. Czy kiedyś się powiedzie? Zakopiańczycy nie mają wątpliwości, że ta popularna niegdyś dyscyplina pod Giewontem już dawno umarła. Biegają już tylko nieliczni. Czy można być optymistą, słysząc właścicieli gruntów nadających się pod trasy biegowe: \"nie pozwolę, bo nie!\"

Na golfa tylko z FiS

FiS to podobnie jak UEFA szwajcarski gigant finansowy. Każdy kolejny kongres tej organizacji dowodzi tylko jej potęgi. Zawsze luksusowy, 5-gwiazdkowy hotel, baseny, spa, fitness i koniecznie pola golfowe, najlepiej w jakimś egzotycznym kraju. Własne biuro podróży FiS Travel nie pozwoli się nudzić ponad 700 uczestnikom. Zawsze wszystko zapięte na ostatni guzik. (Nie lubią tylko jednego - wścibskich dziennikarzy, ale o tym kiedy indziej.) Nie znamy dokładnie kosztów 4-krotnego  kandydowania naszego miasta. Nie są to zapewne bagatelne kwoty. (koszty przygotowań kandydatury, bezzwrotne wpłaty do FiS z tytułu kandydowania, druk materiałów, delegacje itd). Dokładną kwotę 8-letnich starań o Mistrzostwa Świata postaramy się ustalić i podać naszym czytelnikom już po rozliczeniu Korei.

Czy to dużo?

Zakopane stać na walkę o Mistrzostwa Świata. Mając w kieszeni choćby minimalne szanse na sukces, koszty starań byłyby czymś normalnym i akceptowalnym. Dziś nasze szanse oceniono jednak na \"zero\".  Wniosek FiS dla nas powinien być czytelny. Dajcie sobie z tym kandydowaniem spokój! Weźcie łopaty i budujcie obiekty sportowe - potem wróćcie do nas i pokażcie, co zrobiliście! W przeciwnym przypadku to wstyd i obciach nie tylko dla Zakopanego, ale i dla Polski.

Jurek Jurecki, Diamentowe Góry, Korea